Wiele razy próbowałem się z gierkami sandboxowymi innymi niż
GTA czy Saints Row. Te dwie serie zawsze lubiłem z powodu klimatu i szalonej
rozrywki. Ale pamiętam, że kiedy zaczynałem moją przygodę z Xboxem 360,
popularna była gra Crackdown. Modularne pojazdy, walki z gangami jako ten dobry
i solidnie wyposażony. No cud malina po prostu. Ja z serią kontakt miałem
dopiero przy okazji ostatniej części.
Crackdown 3, bo zgodnie z tytułem o tym mówię, to podobno
bardziej pokręcona i bardziej radosna destrukcja niż wcześniej. Tym razem,
akcja dzieje się w New Providence. Metropolia, którą rządzi korporacja
TerraNova. Obszar podzielony jest na dzielnice. Każda z dzielnic ma swoje obiekty
do zajęcia czy zniszczenia. Przykładowo będziemy hakowali pojemniki z Chimerą, dzięki
czemu wróg nie będzie miał możliwości zatruwania innych obszarów. W innym
będziemy wyzwalali więzienia, gdzie siedzą powstańcy, którzy sprzyjają nam,
Agentom. Kiedy powstańcy walczą o miasto z naszą pomocą, musimy również
zwalczać poruczników i pomniejszych dowódców, aż dorwiemy się do szefowej TerraNovy.
|
Zbieranie kuleczek to wyczerpująca praca |
No właśnie, Agenci. Crackdown opiera się o fajny system,
gdzie każdy bohater ma określone bonusy doświadczenia do wybranych cech.
Przykładowo jedna postać dostaje 10% więcej doświadczenia za zabójstwa siłowe,
ale 5% za zabójstwa wybuchowe. Po mieście rozsiane są kule, których zebranie
daje nam punkty. Są punkty dla zwinności, których jest najwięcej w świecie gry
(nie wiem kto wpadł na pomysł, by wśród cywili leżały kule na dachu, a co jak
podniesie taką kulę), oraz specjalne, ukryte kule, które dają punkty dla
wszystkich umiejętności. Maksymalny poziom talentów to 6. Wówczas dostajemy
dostęp do specjalnych rzeczy. Przykładowo prawie nielimitowana amunicja, która
się sama odnawia, czy potrójny skok. Agentów musimy odszukać pobierając DNA z
ich miejsc śmierci. Następnie możemy używać ich DNA do zabawy. W polu opiekują
się nami ECHO oraz „Dyrektor”, którzy komentują nasze akcje i wyśmiewają naszą
śmierć. Dodatkowo, wrogowie również reagują na to, co zrobimy po drodze. Jak
zniszczymy im rafinerię, potrafią zadzwonić do nas i nas zwyzywać. Albo wezwać
specjalny oddział likwidatorów i musimy go pokonać.
|
Ale za takie miasto przyszłości to ja już podziękuję |
Każdy talent się przydaje. Możemy pominąć rozwój postaci i
po prostu mordować wrogów, ale wówczas starcia będą trudniejsze, a uciekanie od
wrogów będzie trudniejsze bez bonusów do skoku. Podobnie jest z uzbrojeniem.
Tego jest pełno. Od zwykłych pistolecików czy pistoletów maszynowych po
wyrzutnię rakiet kierowanych i karabin walący długim laserem o wielkiej mocy. Wrogowie
również z czasem stają się trudniejsi. Początkowo, wrogowie biegają w słabych pancerzach i
łatwo ich pokonać, potem biegają na nas w wielkich grupach, otoczeni pancerzami
i wlatujący dronami. Dodatkowo, niczym w GTA, jest wskaźnik problemów z
lokalnymi kontrolerami okolicy. A im wyższy wskaźnik, tym więcej pojazdów,
artylerii i piechoty w pobliżu. Czyli też więcej doświadczenia.
Model jazdy w Crackdown 3 strasznie mi nie podpasował. O ile
łatwo się wprowadza auta w poślizg i nawet fajnie jest sobie drifty na parkingu
robić jakimś śmiesznym wózkiem, o tyle auta potrafią latać po drobnym
dotknięciu podłoża nieodpowiednio. A to utrudnia robienie skoków kaskaderskich,
bo zamiast wylecieć, robimy w powietrzu jakieś mambo-dżambo i lądujemy na
cywilu. Dodatkowo, po pewnym czasie, samochody zdają się być wolniejsze od
naszego bohatera, kiedy ten ma powyżej trzeciego poziomu zwinności. Przez
większość czasu wolałem biegać i skakać niż brać auta. Brałem je tylko, by były
w dziupli „na później”. No właśnie, punkty odrodzenia. Punkty odrodzenia musimy
odszukać i przechwycić, zazwyczaj wystarczy po prostu pobiec i zostaną
zaliczone, czasami musimy stoczyć o nie walkę, ale to prawie to samo.
|
Old Spice zdecydowanie sprawi, że się nie spocisz |
Graficznie Crackdown 3 wygląda miodnie. Neonowa miejscówka,
pełna hologramów. Kolory buchają wieczorami jak w latach 80., za dnia pokazują
się zróżnicowane widoki. Od centrów handlowych po slumsy otoczone zatrutą wodą
i plamami Chimery. Design wrogów, pojazdów i uzbrojenia jest bardzo miły, również
jest łatwo rozpoznać kto jest kim, oraz widać, że te bronie jednak coś ze sobą
niosą poza ciężarem. Podobnie dobrze stoi w grze muzyka. Główny motyw menu daje
fajną zachętę do zabawy swoim bitem. Dźwięki broni są miodne, zwłaszcza z
komentarzami Dyrektora. „Toasty” połączone z widokiem palonego wroga daje
dziwny uśmiech satysfakcji.
|
[OSTRE SCENY][UWAGA][BOLI] |
Ale niestety, nie wszystko jest tak dobre. Wyczuwalne jest
drobne prowadzenie za rękę w grze, zdarzenia jakby same się dzieją, a my tylko dajemy
od siebie broń. Czasami nie można się zregenerować, ponieważ nagle znika wykrywanie
myszy i klawiatury. Momentami starcia są frustrujące, kiedy wrogowie rzucają
się na nas chmarą i nawet nie można podskoczyć. Wiele momentów akrobatycznych
strasznie denerwuje. Nawet nie jestem w stanie policzyć, ile razy powtarzałem
skok pomiędzy dwiema platformami, ponieważ gra uznawała, że nie nacisnąłem
podwójnego skoku albo wykrywała go tak, że wybijało mnie za daleko i jeszcze
miałem dodatkowy, opóźniony skok. No i tryb sieciowy. Chciałbym go wpisać na
plus, ale trudno jest mi to zrobić, kiedy jeżeli już trafią się mecze, to są to
mecze na zasadzie „Weteran Crackdown 3 spotyka młodzika [OSTRE SCENY][UWAGA][BOLI]”
albo wykrzykiwanie na siebie poprzez czat głosowy. Gra pozwala na tryb
współpracy, ale niestety nie miałem okazji się z nim pobawić.
Podsumowując, Crackdown 3 to bardzo fajna i relaksująca
zabawa. Bieganie, strzelanie i mordowanie daje frajdę i radość. Walki z porucznikami
są emocjonujące i wciągające, choć dość proste. Dużo rodzajów broni wprowadza szeroki
wachlarz dróg destrukcji wrogów i ich pojazdów. Eksploracja i zbieranie
znajdziek wciąga bardzo mocno. Graficznie gra daje radę bardzo mocno. Zdecydowanie
polecam fanom destrukcji okolicy i osobom znudzonym GTA, ale polecam brać w
ramach Xbox Game Pass. Wersja PC też jest tym objęta, więc bez problemów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz