Swego czasu (czyli jakoś po premierze) grałem w Chivalry: Medieval Warfare. Wtedy
podobał mi się koncept, zamiana broni palnej na miecze i łuki. Jednak czegoś mi
brakowało, dlatego w tej grze mam jedynie ok. 10h przegranych na Steam.
Premiera Mordhau
przeszła koło mnie bez żadnej ekscytacji. Tak naprawdę, to nie słyszałem o niej
aż do teraz, mimo, że jak teraz widzę, community wokół niej było duże nawet
przed oficjalną premierą. Na grę trafiłem przez przypadek, chyba wyświetliła mi
się w proponowanych na YouTube. Stwierdziłem, że można ją zobaczyć, wspominając
dobrze spędzony czas z Chivalry.
Nie żałuje ani złotówki.
Fabuła
Tak, jasne. Gra nie posiada fabularnego trybu (nie licząc 20
minutowego tutoriala) więc nie, nie ma tu fabuły (chyba że jest ukryta jak w
produkcjach From Software, wtedy możliwe).
Jedynie co można powiedzieć „fabularnie” to to, że drużyna
przeciwna jest tą złą i trzeba ich eksterminować. A wspominając o
eksterminacji…
Audio, wideo, kuny, jenoty
Grafika stoi na wysokim poziomie. Bronie są bardzo
szczegółowe, tak samo przeróżne efekty takie jak wybuchy, dym czy iskry podczas
parowania ataków czy uderzania w zbroje. Również na modelach postaci zostają
widoczne ślady po uderzeniach (czasem wygląda to komicznie, gdy postać ma przeciętą
zbroję płytową jakby to była kartka papieru). Oczywiście wszystko, w szczególności
postacie i bronie są całe skąpane w czerwieni od krwi, co daje niesamowity
efekt (i pomaga, jeśli chce się być agentem „niebieskich” wśród „czerwonych”)
Jeśli chodzi o audio, to w trybie 32v32 naprawdę czuć, jakby się było w środku
niezłego młynu. Ten efekt tylko powiela to, że autorzy oddali nam do użytku
różne komendy głosowe, w tym przecudowne okrzyki bojowe, które zalewają pole
bitwy z każdej strony.
Gameplay
W Mordhau można się naprawdę wyżyć. Głowy, ręce czy nogi latają tu po całym polu walki. Ale
wiadomo, nie to jest najważniejsze (no chyba że jest się nie do końca
normalnym, jak ja, wtedy no cóż).
Mechanika jest typowym „easy to learn, hard to master”.
Oczywiście, można latać z podstawowym mieczem i próbować siekać na prawo i lewo,
ale rzadko kiedy uda się nam tak naprawdę kogoś zabić. Jeśli chodzi o siekanie,
mechanika błyszczy. Jak wspomniałem, możemy siekać, we wszystkich kierunkach,
oraz pchać. W obronie możemy blokować, wiadomo, ale to co naprawdę wymaga nauki
to „chamberowanie” czyli „łapanie” ataku przeciwnika swoim, identycznym, co
pozwala na zbicie ataku i wyprowadzenie natychmiastowej kontry.
Mechanik jest znaczenie więcej, jednak ani ja nie
jestem jakimś mistrzem, żeby znać je wszystkie, ani nie chcę tak naprawdę wszystkiego
tu opisywać.
Bronie, zbroje i inne
bajery.
Wiem czego mi brakowało w Chivalry. Była to prawdopodobnie customizacja. Z tego co pamiętam
(może jest inaczej, ale no cóż) w Chivalry
albo customizacji nie było, albo była znikoma. W Mordhau jest tego aż za dużo. Ale nie narzekam, wręcz przeciwnie.
Brońki, czyli podstawa podstaw. Możemy wybrać ogrom
uzbrojenia, od sztyletu czy siekiery po Zweihander i halabardę. Dodatkowo, mamy
dostęp do przedmiotów „wspierających” takich jak apteczki, bandaże czy bomby
zapalające i dymne. Jednak, jeśli ktoś nie lubi walczyć i brzydzi się przemocą,
coś dla niego też się znajdzie – skrzynka z narzędziami. Z tym brzydzeniem się przemocą
to tak trochę naciągnąłem, bo podstawową rzeczą jaką możemy stworzyć to pale… A
kolejną to montowana kusza. Z nieskończoną amunicją. ALE JEŚLI JUŻ NAPRAWDĘ NIE
CHCECIE WALCZYĆ w grze mamy dostęp też do lutni. Tak, możemy biegać i grać motyw z Mortal Kombat. Nie żartuję (twórcy
oficjalnie nawet wspierają program pozwalający na przetwarzanie plików .midi na
komendy w grze pozwalające grać na lutni).
Przechodząc do zbroi. Tu, poza podstawowymi „głowa, klata i
nogi” możemy wybrać (tu już tylko kosmetycznie) to co bohater ma na szyi,
rękach, dłoniach czy nogach. Zabiegiem, który wręcz uwielbiam, jest to, że
jedna, podstawowa rzecz z każdej kategorii zbroi (nie ozdobników), jest dostępna
od początku, czyli mamy odblokowany podstawowy hełm lekki, średni i ciężki, tak
samo „klatę” i „nogi”. Każde kolejne musimy kupić za walutę in-game. Jak już
mowa o zbrojach…
FashionSouls FashionHaul
FashionHau
Tak, to jest kwintesencja tej gry. Wygrywa ten, kto lepiej
wygląda podczas miażdżenia głowy przeciwnika Morgensternem. Customizacji jest
tu tyle i jest tak dobrze zrobiona (kolejne, nowe części odblokowujemy razem z
poziomem), że aż chce się farmić złoto. Widziałem już mnóstwo różnych rycerzy,
na przykład takich wyglądających jak Geralt z wiadomej serii czy Solaire z Dark
Souls. Jest nawet osobny temat na Reddicie, gdzie ludzie postują swoich „kniggas”.
I nawet niech nikt nie próbuje mnie przekonywać, że to nie po to ta gra
powstała.
Tryby gry
Aktualnie dostępne są trzy tryby gry: Frontline, Horda i
Battleroyale.
Frontline to podstawowy tryb gry, w którym, jak np. w
wspomnianym w tytule Battlefieldzie, przejmujemy kolejne punkty na mapie, w międzyczasie
wykonując zadania (np. spalenie namiotów przeciwników czy uratowanie chłopów z wioski), które odblokują kolejny punkt do zdobycia. W tym trybie biorą udział 64 osoby i jest to na pewno najbardziej widowiskowy sposób na grę.
Horda to prosty (w założeniach) tryb, który przypomina trochę
zombie mod z CoDa. Sześcioosobowa drużyna zmaga się z kolejnymi falami botów.
Pomagają nam w tym bronie rozrzucone na mapie, które możemy kupić za punkty
otrzymywane za zabicia wspomnianych botów oraz przeżycie kolejnej fali. Dla
mnie jest to typowy tryb do farmienia złota i doświadczenia i muszę przyznać, że
robi się to bardzo przyjemnie (i ze wszystkich trybów relatywnie szybko).
Battleroyale to… battleroyale. Trudno mi powiedzieć, na ile
osób jest ten tryb, bo liczba startowa często się zmienia, ale muszę przyznać, że jest to powiew świeżości w BR. Mechanika walki w Mordhau idealnie pasuje to tego trybu i jest to zupełnie coś innego
niż PUBG czy Fortnite, który, skupia się na broniach palnych. Bronie i
opancerzenie znajdujemy tu w skrzynkach i z tym wspaniałym RNG musimy wygrać.
Ah, pokonani przeciwnicy także wyrzucają wszystkie swoje przedmioty.
Czy warto zagrać?
Na to pytanie jest naprawdę trudno odpowiedzieć. Jeśli
jarają Cię walki na miecze i ciągłe umieranie od wrogich katapult, a Chivalry wydaje się za stare – kupuj bez
zastanowienia. W każdym innym przypadku – zobacz gameplay na YT i sam sobie
odpowiedz, czy będziesz się w Mordhau
dobrze bawił. Jedynym moim zarzutem jest średnia optymalizacja, przez co w
trybie Frontline gra potrafi spaść do stabilnych 30-60fps…
Nie mniej, ja polecam tę grę każdemu, bo jest inna, jest
czymś, czego nie ma wiele na rynku zapełnionym „szczelankami”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz