Ostatnimi czasy w internecie ukazały się pierwsze recenzje nowego serialu Netflixa, jakim jest Wiedźmin. Wybrani krytycy mieli szanse zapoznać się i obejrzeć 5 odcinków serialu. Fani tego zabójcy potworów mają powód do szczęścia. Wszak okazuje się, że mamy do czynienia z bardzo udaną produkcją. Stojącą na własnych nogach za sprawą aktorstwa i pięknej stronie wizualnej. Jednak okazuje się, iż ta adaptacja ma pewne odstępstwa od książek.
Kilku krytyków na całym świecie oraz bloggerów popkulturowych dostała przedwczesny dostęp do 5 epizodów produkcji. W sieci pojawiło się wiele komentarzy i opinii na temat Wiedźmina od dużego N. Trzeba przyznać, że zapowiada się naprawdę dobrze. Widzowie chwalą przede wszystkim aktorstwo; Rolę Henry’ego Cavilla wcielającego się w Geralta, jak i rolę Anyi Chalotry, która wciela się w czarodziejkę Yennefer. Kilka słów pochwały wypowiedziano też w stronę MyAnny Buring, grającą Tissai de Vires. Chwali się też stronę wizualną. Efekty specjalne, lokacje kostiumy oraz choreografię walk. Niezbyt mnie to zaskoczyło. W samym zwiastunie mogliśmy zobaczyć, jak Cavill sobie świetnie radzi z mieczem na tle zróżnicowanych lokacji. Poniżej możecie zobaczyć parę z tych recenzji:
Na początku chwalono aktorstwo:
Całokształt:
A potem wizualia:
Jesteśmy więc pewni, że mamy na co czekać. Netflix na szczęście nie zmarnował potencjału prozy Andrzeja Sapowskiego.
Racja – to pierwsze reakcje, do nich trzeba podejść z ostrożnością. Z
recenzją będziemy musieli się wstrzymać do czasu premiery, wtedy też
embargo na recenzje zostanie wzniesione. Dla przypomnienia, Wiedźmin
wystartuje 20 grudnia na wspomnianej platformie streamingowej. A jak wy się zapatrujecie na Wiedźmina? Komentarze są wasze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz